Patience.avi
Patience.avi Rozmiar 1,37 GB |
Operetka w dwóch aktach
Libretto: William S. Gilbert
Miejsce i czas nagrania:Sydney Opera House, 1955 r.
Wykonawcy:
Patience, mleczarka- Christine Douglas, sopran
Reginald Bunthorne - Dennis Olsen, baryton
Archibald Grosvenor- Anthony Warlow, baryton
lady Angela - Jennifer Bermingham, mezosopran
lady Saphir - Roxane Hislop, mezosopran
lady Ella - Toni Powell, sopran
lady Jane- Heather Begg, kontralt
pułkownik Calverley- John Germain- baryton
major Murgatroyd- Neil Powell, sopran
lejtnant, książę Dunstable- Graeme Ewer, tenor
Reżyseria:John Cox
Scenografia i kostiumy: John Stoddart
Realizacja telewizyjna: Cheryl Forrest- Smith
Dyrygent: David Stanhope
„Patience” jest kolejną z serii ostrych satyr na przywary i mody nękające brytyjskie społeczeństwo. Tym razem Gilbert zainteresował się rozmaitymi utracjuszami i niebieskimi ptakami, którzy chętnie pozowali na poetów, malarzy czy kompozytorów. W modzie był zwłaszcza „artysta ekscentryczny”, z niezwykłym stylem bycia i niezrozumiałymi ideami nawiązującymi do dawnych wieków, poezji dworskiej, romantycznych i dramatycznych historii rodem z Dantego lub romansów rycerskich. Wielu komentatorów od razu zauważyło, a potem toczyło zażarte spory, czy librecista wzorował się na postaci Oscara Wilde’a. Podobno nie tylko chodziło tu o typ postaci, ale nawet o takie szczegóły, jak charakterystyczny strój, którzy nosili aktorzy odgrywający rolę Bunthorne’a. Tak jak to miał w zwyczaju Wilde, przywdziewali welwetową marynarkę, wkładali do oka monokl i czesali się na wzór tego znanego poety. Inni krytycy doszukiwali się podobieństw do dwóch angielskich artystów: malarza Dantego Gabriela Rossettiego i poety Algernona Charles’a Swinburne’a, bardziej niż Wilde znanych w 1881 r., którzy na łamach prasy toczyli pilnie śledzony i komentowany pojedynek słowny na temat sztuki. Jednak – przykładowo – w celu wystawienia tego samego dzieła na scenach amerykańskich bohaterów upodabniano do znanych pisarzy i poetów zza oceanu, tak aby publiczność identyfikowała ich i bawiła się podobieństwami. Można by się więc pokusić o przeniesienie akcji operetki do dowolnego kraju i w dowolną epokę, dobierając typy rozpoznawalne dla miejscowej publiczności...